Polskie Koleje Przestępcze


Kraków Główny popołudniem, mam 15 minut do odjazdu pociągu, kolejka do kasy na tyle długa, że nie miałbym gwarancji czy zdążę kupić bilet. Przy automacie jakieś 8 osób, na szczęście wtajemniczeni wiedzą, że przy tunelu jest drugi, więc na 5 minut przed odjazdem udało się kupić bilet. 
Jadąc pociągiem regionalnym mogę kupić bilet nawet w pojeździe, zazwyczaj bez żadnej dopłaty, ale jadąc Intercity niemal 2x droższym, czasem nawet wolniejszym od regionalnych pociągów przyspieszonych muszę pojawić się o wiele wcześniej na dworcu. 

Mamy wakacje, więc w pociągach zjawiają się pasażerowie korzystający z usług Intercity incydentalnie, jadący na wypoczynek czy też w odwiedziny do rodziny. Tak jak pasażer z miejsca poprzedzającego mój fotel w pociągu Osterwa pewnie jak zawsze, wsiadł beztrosko, ale tym razem nie dopłacił 10 zł, do biletu tylko ponad 100 zł więcej od rynkowej ceny przejazdu. Tylko dlatego, że nie miał pojęcia, iż Intercity pasażerów bez rezerwacji miejsca traktuję jak gapowiczów. Skąd miał o tym wiedzieć, z telewizji, która mówi o kierowcach narkomanach, a może z RCB informującego o wyborach?  Klient bez słowa zapłacił, widocznie na biednego nie trafiło, konduktor coś tam opowiadał o bólu serca a ja się aż zagotowałem. Zdusiłem to w sobie, jednak myśli, jak to możliwe kłębiły się w mojej głowie do końca podróży. 
Przy okazji przypomniałem sobie mój przejazd na analogicznej trasie, kilkadziesiąt dni wcześniej podczas największych obostrzeń. Jako, że komunikacja miejska była bardzo okrojona dotarłem w ostatniej chwili, jak się okazało jeszcze sporo czasu przed odjazdem, po prostu nikt nie poinformował, że kilkanaście minut będziemy czekać na światło, w tym czasie na opustoszałym dworcu spokojnie kupiłbym bilet. 
Strefy wydzielone i inne cuda, więc nie pchałem się do konduktora, bo i po co, powie to co zwykle zająć miejsce i czekać aż się pojawi. Tym razem mnie zaskoczył, oczywiście nie pojawieniem się jeszcze przed Podłężem, tylko wpychaniem im dodatkowej opłaty. Dopiero moje pytanie czy zwariował ostudziło zapał pana konduktora. Poszedł po terminal, drukarkę, a wrócił w Bochni bez. Zapytał ile kosztuję bilet i stwierdził, że się należy 15zł do kieszeni. 
Wracając do bólu serca, jeśli przewoźnik nie oferuję sprzedaży na pokładzie, to odprawa biletowa powinna być prowadzona jeszcze na peronie. Właściwie dlaczego ktoś ma płacić opłatę dodatkową, jeśli wsiadł do pociągu w którym są wolne miejsca, tak jak ten dzisiejszy. W obliczu rozporządzenia rozumiem taką opłatę w sytuacji gdy nie ma miejsc, ale gdy klient zajął wolne miejsce to naliczenie 130 zł traktuje jak zwykłe złodziejstwo. 
Sytuacja jeszcze bardziej absurdalna jest gdy kasa jest nieczynna, nie możemy wsiąść do pociągu, tylko musimy na peronie, przed wejściem do pociągu zgłosić konduktorowi zamiar przejazdu tym pociągiem.
Już to widzę jak lecimy do pociągu Bursztyn na przystanku Kraków Lubocza. Skład ledwo mieści się w peronie, a konduktor siedem wagonów od nas. Czyli na przystankach gdzie postój trwa minutę da się odprawić na peronie, a tam gdzie pociąg stoi kilkanaście minut nie da się. 

Wprowadzająca w błąd strona strona Intercity. Piszą, ''Nie zdążyłeś kupić biletu przed podróżą'' Kup go w pociągu, ale pamiętaj o poniższych zasadach. Dopiero otwierając link z ramki dowiadujemy się, że jeśli będzie miejsce to kupimy bilet o 130 zł droższy, a jeśli nie to zostaniemy wysadzeni na najbliższej stacji, również z opłatą w wysokości 130 zł.

Pozdrawiam wszystkich posiadaczy biletów okresowych i sieciowych. 
Ogólnie to  ***** PKP

Komentarze

Popularne posty